niedziela, 21 kwietnia 2013

Melissa Carlstone, czyli wielka nieświadomość. Rozdział VII: Kocioł

W Dziurawym Kotle nie było miejsca, by usiąść. Wszystkie krzesła były zajęte przez czarodziejów. Grupa czarownic zawzięcie plotkowała, stara pani Trelawney spała z głową na stole, przy barze siedzieli podpici mężczyżni, a młodi uczniowie z kociołkami i książkami biegali po pubie piszcząc z radością.
Weasley'owie z Neville'em, Luną oraz Melissą weszli niepewnie do budynku. Jedenastolatka wciąż ściskała rękę Huga, by się nie zgubić. Ron próbował dowiedzieć się czegoś o pracy dorosłej blondynki jednak ta ignorowała jego pytania wciąż witając się z podejrzanie wyglądającymi czarownikami. Hermiona zaś dyskutowała z profesorem Longbottomem na temat jednej z roślin, której właściwości lecznicze ostatnio odkryła.
Rose milczała, rozgladając się po barze i szukając znajomych twarzy. Nie odnalazła jednak żadnej ze swoich przyjaciółek. Zamiast nich w oczy rzuciła jej się grupka Ślizgonów, stojących w kącie. Oczywiście w samym jej środku stał Well z nieodłącznym Malfoyem. O bruneta opierała się nieznajoma dziewczynie blondynka, wyraźnie zadowolona z towarzystwa. Obok Malfoya zaś stała, szczerząc się jakaś szatynka. Rose przejrzała w głowie znajomych jej mieszkańców Domu Węża i skojarzyła, że do Scorpiusa uśmiechała się zalotnie Ever Megan Hales, uczennica drugiego roku. Tożsamość blondynki pozostała jednak dla rudej tajemnicą.
- Mama napisała, że jest w hotelu... - powiedziała niezbyt głośno Melissa, ściskając w dłoni komórkę.
- Jest już dość późno, nie byłoby to zbyt rozsądne puszczać cię samą nocą... - zaczęła Hermiona.
- Zapytaj, czy możesz przenocować tutaj, w Dziurawym Kotle - rzucił Ron, zirytowany zachowaniem Luny.
Jedenastolatka kiwnęła głową i zaczęła energicznie stukać w klawiaturkę, lewą ręką wciąż trzymając starszego o rok chłopaka.
Rose zachodziła w głowę kim może być dziewczyna wsparta na ramieniu Olivera. Nieświadomie zaczęła iść w stronę Ślizgonów. Od zawsze miała tak, że gdy czegoś nie wiedziała musiała praktycznie natychmiastowo odkryć, o co chodzi.
- Rose, gdzie ty idziesz? - zatrzymała Hermiona czternastolatkę.
- Ja... ym... do łazienki, mamo - odparła dziewczyna, marnie kłamiąc.
- Rosie, czy ty miałaś zamiar podejść do Malfoy'a? - zapytał surowo ojciec.
- Nie! - fuknęła nastolatka, ze złością odwracając się plecami do rodziców.
Ciągle przypominają jej, żeby nie zadawała się z Malfoyem. A może ona chciałaby go poznać? Może...?

***

Elise Carrow trzymała pod ramię bruneta. Miała wrażenie, że wszyscy patrzą się tylko na nich. Czerpała z tego wielką satysfakcję.
- Elise...?
- Słucham, Scorpiusie?
- Yyy... Nie, już nic.
Młody Malfoy kilkukrotnie próbował rozpocząć rozmowę z blondynką, jednak jakoś nie mógł się wysłowić. Pamiętał doskonale, co ojciec mu opowiadał o uczennicach Beauxbatons. Według jej opowieści nie przebywała tam zbyt długo, ale jednak...
- Ej, Scorpius...
Szatynka lekko traciła chłopaka w ramię.
- Co chcesz, Ever? - blondyn przewrócił oczami z irytacją.
- Może pomógłbyś mi jednak z tymi eliksirami, co? - dziewczyna zatrzepotała zalotnie rzęsami.
- Porozmawiamy w szkole - warknął i ruszył przed siebie przez tłum uczniów.
Nie lubił, gdy to dziewczyny robiły pierwszy krok. Był zdecydowanie typem dominującym. Interesowały go bardziej ciche myszki, a nie takie jak Ever bardzo pewne siebie i swoich wdzięków (bo że Ever była ładna zaprzeczyć nie mógł).
Przedzierając się między ludźmi poczuł, że kogoś potrącił. Odwrócił się i napotkał wściekłe spojrzenie brązowych oczu.
- Mówi się przepraszam, Malfoy - warknęła dziewczyna.
- Co ty nie powiesz, Weasley? A może byś tak się nie pchała?
- A ty może byś nie sądził swojego arystokratycznego zadka do damskiej łazienki? - fuknęła, wskazując drzwi, przed którymi akurat stanęli. - Idioci wszędzie - przewróciła oczami i chwyciła klamkę.
- A ty... ty... - szare oczy biegały zdenerwowane dookoła.
- Brak argumentów? - brwi Rose podjechały do góry. - Może twój mały móżdżek w czasie gdy ja będę sobie korzystać z toalety dojdzie do jakichś ciekawych wniosków... - westchnęła, otworzyła drzwi łazienki i zaraz za nimi zniknęła pozostawiając zdezorientowanego Scorpiusa na zewnątrz.
Kiedy tylko znalazła się poza zasięgiem wzroku blondyna osunęła się po chłodnej ścianie na zimną posadzkę.
Każda rozmowa ze Scorpiusem kończyła się kłótnią. Nie potrafili ze sobą normalnie podyskutować. Dziewczyna już od dawna podejrzewała, że to wszystko przez spory rodziców. Strasznie ją to irytowało. Taka wpojona nienawiść, tylko z powodu nazwiska...

***

Melissa, wciąż nie puszczając ręki Huga, niepewnie stała obok Weasleyów. Mieli zostać w pubie na noc.
- Mamo, a Melissa może mieć razem ze mną pokój? - zapytał Hermiony syn.
Pani Weasley niepewnie zerknęła na męża. Nie pomyśleli o tym wcześniej.
- Kochanie, to trochę... Myślę, że... Melissa pewnie by wolała mieć pokój z Rosie, prawda?
Czarnowłosa dziewczynka spuściła oczy. Nie wiedziała co ma odpowiedzieć.
- Herma - odezwał się Ron. - Przecież wynajęliśmy tylko dwa pokoje...
Żona rudzielca spłonęła rumieńcem.
- A nie dałoby się...
- Wszystkie pokoje są zajęte.
- A może wzięlibyśmy Huga do sie... Nie. Masz rację zły pomysł... - policzki pani Weasley były już krwistoczerwone. Westchnęła i zwróciła się do syna. - Hugo... Tak, Melissa może spać z wami. Z tobą i Rosie oczywiście.
Uradowany chłopczyk puścił rękę brunetki i uściskał rodziców.

***

Draco Lucjusz Malfoy siedział sam w pokoju na piętrze Dziurawego Kotła. Nie widział sensu we wracaniu na noc do pustego Malfoy Manor. Jego rodzice przeprowadzili się na wieś, argumentując swoje zachowanie złymi wspomnieniami. Mimo że udało się zmienić wystrój rezydencji na bardziej przytulny nie zmieniło to decyzji Lucjusza i Narcyzy. Sam Draco z kolei nie lubił jeździć na wieś. Od dziecka był przyzwyczajony do skrzatów domowych robiących wszystko za domowników i spełniania zachcianek, przez co nie potrafił znieść zapachów i temu podobnych towarzyszących posiadaniu małego, przytulnego wiejskiego domku i małego poletka. Coraz rzadziej odwiedzał rodziców.
Opadł na poduszki. Rzeczywistość powoli zaczynała mu ciążyć. Nie tak wyobrażał sobie swoje dorosłe życie...
- Tato! - z zamyślenia wyrwało go trześnięcie drzwi i krzyk wchodzącego syna. - Ta głupia Weasley znów mnie obrażała! Mam jej dość! - Malfoy junior zdenerwowany przysiadł na brzegu łóżka. - Co mam zrobić?!
- Scorpius... Jeszcze trochę i z tobą zwariuję - westchnął. - Sam się do niej pchasz, zaczepiasz ją, a potem narzekasz.
- Wcale, że nie!
- Zamknij się - mruknął ojciec. - Wiem co mówię. Znam Weasley'ów. Znam też byłą Granger. Nie zaprzeczaj. A teraz idź spać.
- Ale...
- Bez dyskusji.

***

Hermiona leżała na boku przyglądając się swojemu mężowi. Od zawsze był jej przyjacielem. Często się kłócili, ale możliwe, że to właśnie dzięki temu wyrosło z tego coś więcej.
Ronald Weasley właśnie zdejmował koszulę. Trwało to dziwnie długo. Szatynka powoli podniosła się z łóżka i podeszła do rudzielca. Objęła go od tyłu i przytuliła się mocno do jego pleców.
- Znów problem z guzikami - zachichotała cicho kobieta.
- Nie... Ale wiesz jak strasznie lubię, gdy to ty mi je rozpinasz...

***

Dorosły Malfoy nie mógł zasnąć. Jego syn pochrapywał cicho na drugim łóżku. Zza ściany dochodziły go niepokojące dźwięki. Poczuł ukłucie w sercu, gdy uświadomił sobie, kto tam jest.
- Że też wybrałem Astorię... - zaczął mówić cicho do siebie. - Teraz jestem sam...

***

Oliver Well również miał wynajęty pokój w Dziurawym Kotle. Elise nie miała się gdzie zatrzymać więc pozwolił jej się właśnie tam zatrzymać.
Siedzieli na dywanie przed kominkiem popijając piwo kremowe.
- Powiedz mi coś o Hogwarcie - mruknęła dziewczyna, opierając głowę na ramieniu chłopaka.
- Nudne stare zamczysko. Pełno rozchichotanych szlam. Beznadziejni nauczyciele...
- Nie przesadzaj - westchnęła.
- Puyasz o szkołę. Jak szkoła może być interesująca?
- Hogwart jest - prychnęła, podnosząc się. - Te wszystkie zakamarki, Komnata Tajemnic, łazienka pełna duchów... Myślisz, że to nudne? I ty masz się za ucznia Hogwartu?! - ostatnie zdanie wykrzyknęła i, chwiejnym krokiem, skierowała się do wyjścia.
- Elise! - Well złapał dziewczynę tuż przed drzwiami i przerzucił ją sobie przez ramię. - Tak to rozmawiać nie będziemy - położył ją na łóżku i zaczął rozpinać sweterek.
- Co ty mi robisz, zboku/?!
- Spokojnie... Chcę cię rozebrać...
- Po co?! - panna Carrow zaczęła odpychać ręce bruneta.
- Żebyś już poszła spać.
- Sama sobie poradzę - by udowodnić swoje słowa zaczęła nieporadnie rozpinać guziczki.
- Podpiłaś Scorpiusowi Ognistą? - westchnął chłopak z niedowierzaniem i powrócił do rozbierania blondynki.
- Trochę... No już dobra, pomóż mi... -  dziewczyna uśmiechnęła się zalotnie. - A może porobimy coś jeszcze...?
- Elise... Jesteś za mło...
Nieodszła uczennica Beauxbatons nie dała mu dokończyć.

_________________
Mała uwaga! Proszę Was, czytajcie imię panny Carrow jako [Iliz] a nie [Elize], [Eliz], [Aliz] czy temu podobne! To jest moja Elise czyli [Iliz], okej? Zrozumieliśmy się? No, mam taką nadzieję :D
____________________________________________________________________

Nie jestem zadowolona z tego rozdziału. Za dużo chciałam w nim przekazać ;/

Mam nadzieję, że ujdzie...

Dedyk dla AAlexy ;*

Pozdrawiam ;*

Wasza Cupcake.

3 komentarze:

  1. I udało mi się pierwszej ... ;)
    A powinnaś być zadowolona...;)Jeśli przekazałaś wszystko co chciałaś to tym bardziej ;)Czekam aż rozwiniesz wątek tajemnicy ;) mam nawet pomysł jak możesz go rozwikłać, ale jeśli będziesz chciała to się do mnie odezwiesz ;)
    Pozdrowionka,
    ~littlegraybutterfly~

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana! Błagam, nie mów nikomu, że tu byłam, bo też mam zakaz xD Ale nie mogłam się powstrzymać! O.o Już czytam!
    AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    EVER!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! <3<3<3<3
    Dziękuję! ^^ Ale mi miło! Znów niespodzianka! OoO To już druga moja postać w Twoich opowiadaniach i czuję się coraz bardziej przywiązana do tych blogów *-*
    Ohh...Rose, Malfoy? Mrau... ;** W zasadzie, to nigdy mi się nie podobał, ani go specjalnie nie lubiłam ;P
    Hihi ^^ No! Dobrze, że tak im nie słodzisz ;P
    O! Draco jaki stanowczy! :)) Lubię go takiego ^^
    Ojej.... Nie wspominając już o BUZI BUZI CMOK CMOK Miony i Ronusia ^^
    Draco ma do siebie pretensje? O_O Czyżby (zważywszy na to, jak to poprzeplatałaś) sycił się dawną miłością do... ale nie, teraz nie mówię tego głośno xD
    HAHA!! Ah te GORRRĄCE laski z Beauxbatons!! :D Kocham! <3

    Rozdział wspaniały *_* cieszę się, że z dedykacją dla mnie! I dziękuję oczywiście ;P
    Pisz szybko następny, jednak nie gwarantuję, że przeczytam w najbliższym czasie ;'(( po prostu nie mam możliwości ;//
    Ale się postaram ^^
    Buziaki i całuski XD
    Twoja,
    Alexa ;33

    OdpowiedzUsuń
  3. świetnie piszesz! Czego ty chcesz od tego rozdziału? Jest spx! Podoba mi się kłótnia Weasley'ówny i młodego Malfoy'a. Ciekawe, co z tego wyniknie ;) Draco! Świetnie, w końcu wydoroślał i umie być stanowczy, a także obciążyć się winą. No po prostu świetnie. Zauważyłam tylko jedną literówkę ;)
    Dzięki za komentarz na moim blogu i zapraszam częściej :) www.zmieniona-miona.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń