wtorek, 30 kwietnia 2013

Mój świat. Rozdział XVII: "Jak dotąd sprawdzasz się niesamowicie..."

Stali wpatrując się we mnie uważnie. Nie myśląc co robię, zatrzasnęłam im drzwi przed nosem. Gdyby nie ten głupi sen, pewnie nie byłabym aż tak nerwowa...
Oparłam się o ścianę, głęboko i odetchnęłam najciszej jak mogłam.
- Mela, kochanie, kto to był...?
- Ym... Kolędnicy - odparłam niepewnie, wciąż próbując uspokoić oddech.
- Czemu ich nie wpuściłaś? - usłyszałam powolne człapanie babuni.
- Bo... - nie miałam kompletnie pomysłu na powód.
Nagle znów rozległo się pukanie i dźwięki dzwonka.
Westchnęłam, a babunia uśmiechnęła się zachęcająco. Nacisnęłam klamkę i pociągnęłam za nią.
Przede mną stali dwaj chłopcy. Jeden ubrqny na biało, drugi na czarno. Jeden miał aureolkę ze złotego drucika umieszczoną na blond czuprynie i błyszczące radośnie błękitne oczy, drugi z kolei czerwone różki na czarnej "opasce" założone niedbale na ciemne włosy i szare tęczówki. Ich spojrzenia zdawały się przewiercać mnie na wylot. Obaj bez słowa wyjaśnienia równocześnie chwycili mnie za ręce i świat mi się zamazał. Wszystko stało się jedną, bezkształtną, kolorową plamą. Miałam wrażenie, jakbyśmy się unosili w powietrzu. Kiedy znów zaczęłam widzieć przed sobą braci Sosnowskich odkryłam, że nie jesteśmy u mnie. Staliśmy na małym mostku, nad jakąś rzeczką.
Marcel opierał się o barierkę i wpatrywał w mały strumyczek płynący między krami lodu. Jego brat z kolei wpatrywał się uporczywie we mnie.
- Po co mnie tu wywieźliście...?
- Nie wywieźliśmy a teleportowaliśmy. To słowo bardziej tu pasuje... - mruknął jeden z chłopaków.
- Nieważne - mruknęłam, skopując małą grudkę lodu z mostka. - Mówcie o co chodzi.
- Iris...
- Cholera! Jestem Me...
- Nie, ukochana. JESTEŚ IRIS. Cokolwiek byś nie mówiła i jakkolwiek byś nie zaprzeczała. Tym razem nie dam się zwieść - poczułam dłoń na ramieniu.
- Nie dam się omamić - usłyszałam cichy głos blondyna i znów coś opadającego na moje drugie ramię.
- Od dziś zwracamy ci twe miano, Iris. Musisz tylko dokonać wyboru. Ten ostatni raz. Nie pozwolimy się okłamać. Nie wyrwiesz się. My w końcu uczymy się na błędach... - równym głosem, niczym roboty powiedzieli bracia.
- Ale o co wam chodzi...? - szepnęłam przerażona.
- Musisz wybrać - szepnął kusząco ciemnowłosy. - Ja albo on. Anioł upadły lub twój stróż. Wieczne potępienie lub wieczny spokój...
- Boże! Dlaczego ja?!
Wokół nas zrobiło się przeraźliwie jasno. Ziemia zaczęła drżeć.
- Nie powinniście tego robić. Nie została stworzona do żadnego z waszych światów, nie pamiętacie? - z jasności wyłonił się kształt kobiety. - Jestem Alliance, z francuskiego znaczy to przymierze. Obserwuję cię Iris od wieków. Jak dotąd sprawdzasz się niesamowicie... Robisz dokładnie to, o co chodziło obu Panom.  Stworzenie cię jednak nie wychodzi żadnemu z nich na dobre - zachichotała złośliwie. - Ale przejdźmy do rzeczy. Pewnie nie znasz swojej historii, prawda? - kiedy potaknęłam nieśmiało, ona zaczęła kontynuować. - Twoje imię znaczy TĘCZA. Wiesz, czego symbolem jest tęcza według religii chrześcijańskiej? Jest symbolem przymierza. Wiele wieków temu Bóg założył się z Szatanem. Nic nadzwyczajnego. Znamy takie przypadki. Choćby Hiob - mówiła szybko, musiałam bardzo się skupić, żeby zrozumieć jej słowa. - Więc tym razem chodziło o to, by tchnąć życie w istotę ludzką. Nie mogła być zwykła, ze względu na wymysł Pana Piekieł. Chodziło o zwiedzenie aniołów na złą drogę, ale nie na tyle by odwrócili się od Pana Jasności. Chyba chłopcy wspominali ci o upadłych aniołach? Wszystko przez jedną śmiertelniczkę o nieśmiertelnej duszy, która została obdarzona kilkoma drobnymi darami... Między innymi możliwością, nazwijmy to... reinkarnacji czy czytania wspomnień. Doświadczyłaś już tego, Iris. Twoja dusza jest symbolem zakładu a jednocześnie swoistego porozumienia... Zrozumiałaś cokolwiek?
- Powiedzmy - mruknęłam, zastanawiając się nad sensem jej słów.
- Nie daj się chłopakom. Musisz uważać, bo zakład jak to zakład zawsze ma jakiś haczyk! - z tymi słowami znikła, rozpłynęła się w powietrzu.
- Iris, wybierz.
- Nie - odparłam po prostu i skupiłam się. Wniknęłam do wspomnień ich obu na raz, nie ruszając się, czyli znów bez kontaktu cielesnego.
W ich głowach wszystko było pomieszane. Próbowałam dotrzeć do wspomnień o Iris... czyli o sobie, jednak nie zdążyłam. Nie byłam w tym jeszcze wprawiona, więc szybko (nie wiem w jaki sposób) przerwali więź.
- Iris, obaj cię pragniemy. Ja uczynię cię takim jak ja a on... aniołem stróżem czy czymś takim. Wybieraj!
- Zostałam stworzona jako kusicielka i taką pozostanę - prychnęłam.
- Ależ... - w oczach Marcela dotrzegłam autentyczny ból. - Mela, proszę...
- Nie - warknęłam. - Nie chcę być białą anielicą, to jie dla mnie!
- Iris, zatem... Podążysz za mną?
- Tobie, Dominiku, ufałam, ale narobiłeś mi taką kołomyję w głowie, że... upadli mnie nie kręcą... - zarzuciłam włosami i ruszyłam przed siebie, o dziwo znając drogę.
_______________________
Wiem, że krótki. Mam jednak nadzieję, że się spodoba ^^
Dedyk dla Pauliny ;***
Buuuzialki ;*
Wasza Cupcake.
PS Alexo! Czekam na odpowiedź!

8 komentarzy:

  1. Fajny fajny :3
    Chociaż szkoda że krótki ;c

    P.S
    Zapraszam do mnie na najnowszy rozdział ;3
    hogwart-moimi-oczami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. No, no, no ;D
    Ale się akcja rozwija ;D Ale Marcel <333 Ja go uwielbiam, jest świetny *.*
    Teleportacja, uhuhuhu ;D Taki tam, nasz środek transportu ;>
    Iris-tęcza. Znak przymierza. Ta Alliance, już ją lubię.
    Że Bóg z Diabłem. Okej, mało z tego rozumiałam, ale pewnie wszystko wyjaśnisz w następnych rozdziałach ;3
    Faceci, do niczego innego nie namawiają, jak do wybierania, prostacy -.-
    Przepraszam, że taki beznadziejny, ten komentarz, ale ostatnio w ogóle nie mam na nic sił, a dzisiaj jeszcze jest koncert, więc za chwilę, przyjaciółki do mnie wbijają i tak mało czasu -.-
    Przepraszam ;*
    Pozdrawiam i nadal tak cudownej weny życzę *___*
    ~Hermionija <3

    Ps. Zapraszam do siebie na nowy rozdział.
    secrets-twins-potter.blogspot.com
    time-a-play.blogspot.com
    Mam nadzieję, ze zajrzysz ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. No, no... ;)
    Rewelacyjny rozdział ;) Mi nie przeszkadza że krótkie ;)
    Dla mnie to nawet lepiej, bo szybko się czyta ;) i oczywiście zaciekawia bo pozostaje niedosyt i chęć przeczytania następnego, a chyba o to Ci właśnie chodzi ;)
    W każdym bądź razie dobrze to rozgrywasz że nie wybiera ;)
    Lubie To ! ;)
    Pozdrówka,
    ~littlegraybutterfly~

    OdpowiedzUsuń
  4. Oooooo! Wow! A już myślałam, że jednak wybierze Marcela!
    Czekam na następny rozdział! :)
    Paulina :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak dawno u ciebie nie byłam *o*
    Przepraszam cie bardzo bardzo ♥ ale ostatnio miałam trochę pokręcone to życie i nawet u mnie, mnie nie było a co dopiero u kogoś;/ No ale już jestem i postaram się ci systematycznie komentować :)
    Jeśli byłaby taka możliwość prosiłabym cie o to żebyś informowała mnie o nowych wpisach u mnie na blogu ;**

    A co do rozdziału:

    To na początku - WOW!! *___*
    Tylko czemu tak krótko?? :C Następnym razem poproszę trzy razy tyle . ♥
    W tym rozdziale tyle się dzieje że trudno mi to opisać <3
    Bóg z diabłem? Ohohoh <33
    IRYS, irys, irys, irys ;O *p*
    "Boże! Dlaczego ja?!" = TRUDNE SPRAWY ^^
    Wybacz odbija mi . xD
    U wszystkich pogrzeby a u ciebie tęczą .:P
    I tak trzymać dalej . <3
    NO nic ...
    Pozdrawiam i Zapraszam do mnie na NN -> www.ginny-and-draco-magic-love.blogspot.com
    Twoja ReXi . ♥ ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Dlaczego tak krótko, a tak wspaniale?!:)
    http://topin-zawszespoko.blogspot.com/
    Zapraszam na nowy rozdział.;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo fajnie piszesz. :) zapraszam do siebie http://alsev.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. http://lily-i-james-karuzela-zycia.blogspot.com/
    Nowy blog, nowa notka.
    Zapraszam!
    Marcel jest boskixD

    OdpowiedzUsuń