sobota, 20 kwietnia 2013

Melissa Carlstone, czyli wielka nieświadomość. Rozdział VI: Znajomości

Ciemnowłosa dziewczyna szła u boku rudego mężczyzny przez tłum czarowników, rozglądając się wciąż wokół i pytając o wszystko. Ron nie miał już tego zapału co wcześniej i odpowiadał niechętnie półsłówkami. Jedenastolatkę jednak rozpierała energia po pierwszym zetknięciu z wyczuwalną magią.
- Ym... Dobry, panie Weasley! - usłyszeli tuż za sobą.
Odwrócili się i ujrzeli wysokiego czternastolatka o dość długich bardzo jasnych blond włosach i błyszczących szarych oczach utkwionych w Melissie.
- Malfoy? - zdziwił się Ron, po czym po chwili dodał: - Witaj, Scorpiusie.
- Tego... - chłopak niepewnie rozejrzał się wokół. - Zakupy...?
- Tak - odparł mężczyzna. - Niedługo początek roku, więc...
- A ty...? - Malfoy wrócił wzrokiem do dziewczynki. - Też do Hogwartu? Pierwszy rok? Jak się nazywasz? Do jakiego domu chcesz trafić? - zasypał ją pytaniami.
Jedenastolatka tylko wzruszyła ramionami bez słowa. Zaskoczył ją ten niespodziewany nowy znajomy-nieznajomy.
- Hej, wolniej - uśmiechnął się pan Weasley.
- Okej... - Scorpius kiwnął głową, nabrał w płuca powietrza i zapytał: - Więc jak się nazywasz?
- Melissa Carlstone.
- Status krwi...? - zapytał mniej pewnie.
- Ym... - jedenastolatka zarknęła na Rona. - Rodzice mugole.
- Okeeeeej - mruknął czternastolatek. - W rodzinie żadnego czarodzieja?
- Nie wiem - dziewczynka pokręciła głową. - Nie mówiliśmy o tym nigdy...
Chłopak już otwierał buzię, by coś powiedzieć, kiedy w tłumie rozległ się krzyk mężczyzny.
- SCORPIUS! GDZIE TY SIĘ PODZIEWASZ?!
- Uch... Muszę spadać... Narka Melissa... Miłego dnia, panie Weasley...
Kiedy blond czupryna skryła się już za tiarami przechodzących czarodziejów pan Wealsey ruszył w stronę Dziurawego Kotła.
- Melisso, jesteś pewna, że ma... - odwrócił się, by spojrzeć na jedenastolatkę, która powinna iść u jego boku. Obok niego szła jednak stara, niska czarownica w za dużym kapeluszu.
- Co złociuteńki? Zgubiłeś kogoś...? A może mogę ci jakoś pomóc? - wyszczerzyła się, ukazując w uśmiechu (który miał być z pewnością seksowny) dwa poczerniałe zęby.
- Nie - odparł Ron, otwierając szeroko oczy z przerażenia.
Szybko wyminął kobietę i zaczął rozglądać się w poszukiwaniu niskiej, czarnowłosej jednenastolatki o bystrym, zielonym spojrzeniu. Jak szaleniec biegał po Pokątnej zaglądając w twarz każdemu przechodniowi.
Już sobie wyobrażał minę żony na wieść o zgubie...
- RON?! JAK?! Jak to jest możliwe...? Jak mogłeś zgubić jedenastolatkę?!
- Hermio...
- Nie przerywaj! Może nasz dzieci też masz zamiar zgubić?
- Kocha...
- Och! Jaka byłam głupia wychodząc za ciebie! Mogłam wyjść za... choćby za Malfoya, mieszkać w pałacyku i nie martwić się, że mój idiota zgubi moje lub cudze dziecko, którym kazałam mu się opiekować!
Mężczyzna wzdrygnął się. Jak często miłość jego życia wytykała mu jakim jest niedorajdą... Jak często porównywała go do znienawidzonego Dracona, do "idealnego" Kruma czy jego braci. Wszyscy czymś się wyróżniali, czymś co było godne uwagi takiej dziewczyny jak Hermiona... A on? Rudy niedojda, Ron Weasley, prowadzący nieduży sklepik na Pokątnej z mugolskimi przedmiotami, lekko zmodyfikowanymi zaklęciami, których nauczył go ojciec. Bez żadnych własnych osiągnięć. Znany jako "ten kumpel Harry'ego Pottera". Nie mówi się o tym, że to on zniszczył jednego z horkruksów, że to on uratował Wybrańca przed utonięciem (no tak, nikt nawet nie wspomni o tym, że słynny Potter mógł się utopić!). Nie mówi się nawet o tym, jak poprosił Hermionę o rękę. Ludzie, gdy o nim wspominają, myślą raczej o jego niezdarności, nieporadności i o "tej cudownej, niesamowitej Hermionie Weasley - niestety tak, od tego beznadziejnego rudego Weasleya; jakie to dziwne, że nie znalazła sobie kogoś lepszego! Mogła przecież nawet być panią Krumową! No, ale wracając do tematu... Cudownej pani Weasley, która uratowała życie blablabla...".
Biegłam w kółko po Pokątnej, próbując uniknąć zderzeń z przechodniami. Kiedy wrócił do miejsca, gdzie zaczepił ich młody Malfoy, znalazł swoją zgubę, siedzącą na ławeczce przed księgarnią "Esy i Floresy", wpatrującą się gdzieś w dal.
- Melisso...?
***
- Hugo, proszę, nie wygłupiaj się. Zostaw te szpileczki... - Hermiona traciła siły do syna. Nie umiał usiedzieć spokojnie na stołeczku, kiedy jego siostra mierzyła nowe szaty. - Hugonie Weasley, jeśli zaraz się nie uspokoisz i nie usiądziesz grzecznie na tym stołeczku nie zobaczysz czekoladowych żab przez dwa miesiące!
Mały rudzielec popatrzył na swoją matkę z przerażeniem w oczach. "Jak można wytrzymać tyyyyle czasu bez czekoladowej żabki...?" - pomyślał, odkładając szpilki do podełka, które stało obok madame Malkin.
- Od razu lepiej, młodzieńcze - uśmiechnęła się starsza pani, uwijająca się przy czternastolatce, na której wisiał czarny materiał. - Jeszcze chwilka, kochanieńka i będziesz miała nowiutką piękną szatę...
Nagle w sklepie rozległ się dźwięk przychodzącego SMSa. Hermiona zarumieniła się, wybąkała ciche "przepraszam" i wyciągnęła mały aparacik.
Szybko i sprawnie odpowiedziała na wiadomość, cały czas z politowaniem kręcąc głową.
- Czyżby tatuś znów się zgubił? - zapytała z łobuzerskim uśmieszkiem Rose.
- Niestety tak, kochanie - zaśmiała się pani Weasley, wrzucając telefon do torebki. - Ale zaraz się znajdzie...
W tym samym momencie drzwi wejściowe otworzyły się i stanął w nich wysoki rudzielec z małą brunetką.
- Pańsztwo uż tu chyba byli - wymamrotała niewyraźnie starsza czarownica (wszystko przez szpilki, które trzymała między zębami), zerkając w stronę nowych klientów.
- Tak, tak - odparł Ron, podchodząc do swojej żony, by pocałować ją w policzek.
- W końcu jesteście - mruknęła, odsuwając się od męża.
- Już kończę - mruknęła madame Malkin, wpinając kolejną szpilkę w materiał. Po chwili zdjęła go z Rose i zniknęła na zapleczu sklepu.
- Gdzie się podziewaliście? - zapytała spokojnie Hermiona.
- Cały czas na Pokątnej. Kupiliśmy wszystko, co było potrzebne.
- W porządku - mruknęła pani Weasley. - Jak się podoba, Melisso, świat magii?
- Tu jest naprawdę magicznie - uśmiechnęła się jedenastolatka. - Ale chciałabym się skontaktować z mamą, a tu moja komórka nie łapie zasięgu...
- Zaraz to załatwię! - powiedział ochoczo Ron i wyciągnął swoją różdżkę. Szepnął coś pod nosem i na ekraniku pojawił się pełen zasięg.
Brunetka z radości klasnęła w dłonie i wybrała numer na klawiaturce.
***
Oliver Well spacerował po Pokątnej w towarzystwie blondynki, którą zobaczył w tłumie. Wciąż nie wiedział jak się nazywa, czy jest czystej krwi... Nie miał pojęcia gdzie się uczy ani skąd jest.
Przechadzali się w milczeniu.
- Widzę, że coś cię dręczy Oliverze - powiedziała nagle.
Chłopaka nawet nie zastanowiło skąd dziewczyna zna jego imię.
- Zdradź mi coś o sobie... Jak się nazywasz, skąd jesteś...?
- Jestem Elise Carrow. Moja rodzina kiedyś służyła Czarnemu Panu. Ogólnie miałam uczyć się w Beauxbatons, ale nie chciałam, zbuntowałam się i uciekłam. Mam dwanaście lat i idę do pierwszej klasy w Hogwarcie - odpowiedziała. - A teraz ty, powiedz coś ciekawego o sobie.
- Jestem Oliver. Oliver Well. Moja rodzina kiedyś była powiązana z rodem Potterów, ale jakaś ileś-tam-razy-pra-babunia rozwiodła się ze swoim Potterem i wróciła do nazwiska rodowego. Ukrywaliśmy się wiele lat, tylko Czarny Pan o nas wiedział. Byliśmy jego najtajniejszymi szpiegami podobno - uśmiechnął się. - Moje rodzeństwo, żeby nikt nas nie rozpoznał trafiło do Durmstrangu pod zmienionymi danymi. Mój wuj to Wiktor Krum, ale jakoś nie mogę go przetrawić. Był na balu ze szlamą Granger - machnął ręką. - Wystarczy tyle?
- Ile masz lat? - zachichotała. - Nie powiedziałeś!
- Czternaście. No i jestem w najlepszym z domów.
- Ślizgon, rozumiem? - blondynka chwyciła Olivera pod ramię.
- Oczywiście!
***
Przy przejściu z Pokątnej do Dziurawego Kotła zrobił się tłok. Weasleyowie z Melissą trzymali się mocno za ręce, żeby się nie pogubić. Ron kłócił się z żoną o jakieś głupoty, Rosie się im przysłuchiwała z wielkim zainteresowaniem, z kolei Hugo próbował zabawić rozmową swoją nową koleżankę.
- Kogoś mi przypominasz, wiesz? - powiedział nagle.
- Tak...? - Melissa wydawała się zaciekawiona.
- Przypominasz mi wujaszka Harry'ego. Wiesz, ten słynny Harry Potter jest moim wujkiem! - powiedział z dumą chłopczyk.
- Harry Potter...? - brunetka pamiętała, że ktoś już dziś o nim wspominał.
- No nie mów, że o nim nie słyszałaś! Musiała... Chociaż w sumie nie, skoro urodziłaś się u mugoli... To ja ci opowiem! - zaproponował ochoczo, na co dziewczynka kiwnęła głową.
- Więc była taka prze...
Wypowiedź Huga przerwało głośne powitanie.
- Weasleyowie w pełnym składzie? - blondynka o długich, gęstych włosach słodko uśmiechała się, wsparta na ramieniu mężczyzny z teczką.
- Luna! - ucieszyła się Hermiona.
- Dzień dobry wujku! - uśmiechnął się dwunastolatek. - On też jest znany. Pomógł wujkowi Harry'emu. Opowiem ci wszystko, obiecuję - szepnął do dziewczynki, której rękę wciąż ściskał.
__________________________________________
I jest kolejny rozdzialik *.*
Ale jestem z siebie dumna! Tyle napisałam w ciągu tych kilku dni! ;3
Mam nadzieję, że się Wam podoba, Kochani ;***
Dedyczek dla mojej AAlexy (dzięki której weny coraz rzadziej mi brakuje), Hermioniji (której komentarze niezmiernie mnie cieszą) i moich dwóch nowych obserwatorek: Stacy Malfoy i Belli Lestrange :3
Dziękuję Wam ;***
Życzę wszystkim ocieplenia i przyjścia Wiosny! :)
Wasza Cupcake.

11 komentarzy:

  1. http://topin-zawszespoko.blogspot.com/
    NOWOŚĆ.
    ZAPRASZAM
    Świetne... uwielbiam to!

    OdpowiedzUsuń
  2. No proszę! Młody Malfoy jaki grzeczny i uprzejmy! :D - kto by pomyślał?
    Hermiona <3 jak zwykle rozważna i aż nadmiar opiekuńcza XD chociaż jej się nie dziwię ;P
    Wrr...nie lubię zbytnio Olivera... Jak mógł tak nazwać Mionę?!
    Ooo... ^^ widzę, że Hugo jest bardzo zainteresowany nową koleżanką ;P
    Dziękuję za dedykację ;33 bardzo mi miło i aż się czerwienię od przeczytania : (...)dzięki której weny coraz rzadziej mi brakuje ^^ Ale słoodko ;**
    Ja jestem aktualnie chora (całe szczęście, bo jutro sprawdzian z angola!) i będę często wchodzić ^^ hihi
    A rozdział świetny, jak zwykle <3 Scorpius? Uumumum XD Nigdy specjalnie nie lubiłam Dracona (bo straszny z niego lelak moim zdaniem, chociaż z wyglądu nie jest aż taki zły ;P) ale jego synek wydaje się być miły i szczery :) NA RAZIE :D bo przecież to nadal Ślizgon ://

    Życzę Ci kolejnego nawału weny i pozdrawiam :))

    P.S. Jutro mam głupi konkurs i proooszę - trzymaj kciuki!
    AAlexa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc sama Draco i Malfoyów nie lubię ;p Wydaje się, że są takimi tchórzami... Ale czytając niektóre blogi zaczęłam się do nich wszystkich przekonywać ;p
      Co do Mionki - taką ją uwielbiam ;3
      Oliver to typowy dumny czarodziej czystej krwi ;p Chamski, ale intrygujący... Z resztą, zobaczysz w kolejnych rozdziałach ;*
      Hugo, Hugo... Korzysta z każdej możliwości poznania kogoś nowego ;p
      Nie masz za co dziękować! Gdyby nie tych kilka słów od Ciebie, Hermioniji i moich znajomych, którzy oceniają moje wypociny stojąc ze mną twarzą w twarz (lub przez facebooka xd) już dawno blog by mi umarł ;p
      Zdrowiej! ;*
      No i oczywiście, będę trzymać kciuki *.*

      Twoja Cupcake.

      Usuń
  3. Och dziękuję za dedykację ;* Rozdzial jest świetny <3 te super opisy ulicy Pokątnej i Hermiona i Ron *-* nie mogę się doczekać NN <3 Ciekawe co dalej będzie *u*
    Pozdrawiam i życzę duuużo weny :)
    Bella Lestrange

    OdpowiedzUsuń
  4. ojejaa ;3 podoba mi się! dopiero zaczęłam czytać Twojego bloga, a już mi się podoba :D
    czekam na nn :)
    pozdrawiam i zpraszam do mnie na Fremione : http://fremione-moja-historia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obserwuję od dawna, ale jeszcze sporo rozdziałów przede mną :D

      Usuń
  5. Jak moża wytrzymać tyyyle czasu bez czekoladowej żabki ? *.*
    Ja sie pytam jak ? :o
    No i co ja mam ci tutaj napisac ? Rozdział nudny, nic sie nie działo, Ron jak zawsze zkretyniały baran.
    Mogłbym ci tak napisać. Mogłabym...
    Ale po co mi kłamać ? Po co miałbym mowić, ze cos mi sie nie podobalo a, skoro to kłamstwo ?
    Rozdział jest wręcz genialny *___*
    Scourpius taki grzeczny, normalnie przeciwieńtwo swojego ojca :D
    Nie wiem czemu, ale lubie tego Well'a. Jest suoooodki <3 Ale i tak lepszy jest Hugo *.*
    Ach Hermiona. Nasza kochana Mionka <3 Mogłabym sobie siedzieć w pałcyku i nie matwić sie, że MÓJ idiota zgubi moje lub cudze dzieci :D No turlałam sie po pokoju :3 Cała Mionka *.*
    Awwwwww *_* Hugo jest taki słodki i chyba bardzo polubił Melisse :3
    Kocham twoje opowiadanie,bardzo lekko sie czyta :)
    Dziękuje za dedykację :*
    Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością.
    Pozdrawiam
    ~Hermionija <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Huguś to mega słodzinka :D
      Ale nie powiem, Wellowi też niczego nie brak xd Chociaż jest bardzo wyczulony na szlamki...
      No i cieszę się, że się podoba :D

      Usuń
  6. Zaczynając od początku...
    Co jak co, ale fajnie się zapowiada. ;)
    A przede wszystkim nie zmieniasz historii ;) co mi się bardzo podoba, tylko ciągniesz ją dalej na swój sposób. ;)
    Przede wszystkim chciałabym się dowiedzieć w końcu o tajemnicy której nie chce jej wyjawić matka. ;) Kogo dotyczy i czy to ta sama osoba podarowała część majątku ;) oczywiście mam swoje typy, ale daję Tobie pole do popisu, żebyś mogła wykazać się ;)
    Czekam na kontynuacje ... ;)
    Pozdrawiam,
    ~littlegraybutterfly~

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej, nieładnie wypytywać o status krwi na środku ulicy! Jeszcze przy Ronie? A fe!

    OdpowiedzUsuń