piątek, 15 lutego 2013

Mój świat. Rozdział VIII: Aniele

Stałam jak głupia wgapiając się w blondyna. On bez skrępowania przeglądał zdjęcia z mojego biurka. Coś trzymało mnie w miejscu tak, że nie mogłam się ruszyć. Zdawało się, że chłopak nawet nie zauważył mojego wejścia.
Nagle usłyszałam skrzypnięcie drzwi. Ktoś w domu się obudził!
Zerknęłam na zegarek wiszący na ścianie. 7.50. "Pewnie babunia wstaje przygotować śniadanie. Mam jakieś 20 minut" - oszacowałam w myśli.- Mela... Trzeba słuchać rodziny... - usłyszałam od strony biurka. - Ciągle tylko narażasz się na kłopoty... Dobrze, że choć raz byliśmy z bratem zgodni i trafiłaś do domu, a nie gdzieś indziej.
Wciąż nie mogłam się ruszyć ani nic powiedzieć.
Blondyn odwrócił się do mnie przodem. Mój wzrok padł na jego nieskazitelnie błękitne oczy. Nie mogłam przestać się w nie wgapiać. Skadś je znałam...
- Dominik coś ci zrobił? - chłopak zlustrował mnie ze wszystkich stron. - Nic nie widać na wierzchu... Możesz podejść?
"Chciałabym" - pomyślałam, próbując otworzyć usta.
- O... Okej, już wszystko rozumiem - mruknął powoli do mnie podchodząc. - Spokojnie... Zaraz ze wszystkim sobie poradzimy - stał tuż przede mną. Prawie stykaliśmy się ciałami. Był ode mnie wyższy o ponad pół głowy. Chciałam spojrzeć mu w oczy, jednak skamieniałe ciało nie poruszyło się. "Moje neurony i mięśnie ostatnio zbyt często szwankują" - stwierdziłam.
Chłopak prawą ręką odgarnął moje poskręcane włosy z ramienia, po czym położył mi na nim dłoń. Zamknął oczy i... poczułam, że zaczynam odzyskiwać panowanie nad ciałem.
- Dziękuję - wyszeptałam zdziwiona tym wszystkim. - Ale... kim jesteś? I co tu robisz?
- Masz coś przeciwko?
Tym pytaniem zbił mnie z tropu. Która w miarę normalna dziewczyna nie chciałaby znaleźć rano, przy swoim biurku miłego przystojniaka?
- Chyba nie, ale...
- Żadnego "ale", Melanio - powiedział, delikatnie muskając palcami moją dłoń.- Teraz musisz odpo...
Przed oczami mi pojaśniało i zniknął mi pokój, blondyn oraz wszystko co mnie otaczało. Zamiast tego zobaczyłam dwóch chłopaków przepychających się na skraju bloku.
Poczułam szczypnięcie i wróciłam do rzeczywistości.
- Nadzwyczajne dłonie, co? Ktoś chyba będzie musiał się tobą zająć - westchnął z niezbyt zadowoloną miną. - I nie będę to ja.
Po tych słowach pochylił się tak, że jego oczy były na wysokości moich i staliśmy tak całą wieczność. Nie wiedziałam, co mam zrobić. Kiedy w końcu zdecydowałam się przybliżyć twarz do twarzy chłopaka, ten zniknął między jednym a drugim moim mrugnięciem.
- Trzymaj się, Melanio - usłyszałam koło ucha aksamitny głos.
- Nie powiedziałeś kim jesteś - udało mi się wydusić.
- Melciu! Chodź jeść!
***
Mijały kolejne dni w domu. Zostało kilkanaście dni do świąt, a ja nie miałam prezentów dla Wiki... ani dla babuni!
- Wiki... Niedługo święta i wiesz...
- Nie.
- Ale przecie...
- Nie.
- Mogę dokoń...
- Nie.
Z dezaprobatą popatrzyłam na siostrę. Zdecydowanie wolałam ją sprzed mojego wylądowania w szpitalu. Zmieniła się od tamtego czasu. Zniknęła wyluzowana prawie dwudziestolatka na rzecz twardej, zdecydowanej starszej siostry.
- Ale no Wiki... Co to za święta...
- Nie. Jestem za ciebie odpowiedzialna. Nie chcę żebyś znowu oberwała w głowę.
- Wątpię, żeby ktoś chciał mnie...
- Już powiedziałam. Nie. Nigdzie nie pójdziesz.
Wróciłam do siebie i zaczęłam przeglądać porozrzucane fotografie.
Przy każdym muśnięciu śliskiego papieru napływały do mnie utrwalone na zdjęciach sytuacje. Było to dość męczące. Musiałam się co chwilę szczypać tak, że wierzch dłoni był zaczerwieniony.
 "Musi być inny sposób na powstrzymywanie tego..." - rozmyślałam. - "Szczypanie się nieopłaca..."
Zostawiłam zdjęcia na biurku i rzuciłam się na łóżko. Tak strasznie chciałam dowiedzieć się, co mi się stało...
Zamknęłam oczy i zaczęłam odtwarzać zamglone wspomnienia z tamtego dnia.
 Mało co pamiętałam wyraźnie. Przede wszystkim to, co robiłam przed wyjazdem do szkoły. Jednak od zapięcia pasów wspomnienia zamazywały się bardzo... Nigdy nie miałam dobrej pamięci, jednak tamten dzień strasznie szybko zniknął w mojej pamięci. Za szybko nawet jak na mnie.
Przewróciłam się na bok i wpatrywałam w fioletową ścianę.
Nic nie przychodziło mi do głowy. "Mogłabym poszukać w internecie! Może ktoś miał tak jak ja?" - wpadła mi do głowy błyskotliwa myśl. Już podnosiłam się z łóżka, kiedy mnie oświeciło. Już próbowałam korzystać z komputera po wypadku, jednak nie było to przyjemne doświadczenie. Kiedy tylko dotknęłam klawiatury moją głowę przeszyło niemiłosierne pikanie. Nie mogłam uwolnić się od tego dźwięku. Nawet szczypanie nie pomagało (owszem, wizja labiryntu dziwnych przewodów zniknęła; dźwięk się osłabił, jednak przez kilka dni "pikało" mi w głowie)! Telefonu też wolałam się nie dotykać...
Z westchnieniem przewróciłam się na drugi bok.
Bezczynność była strasznie męcząca. Przez długi czas nigdzie nie wychodziłam. Nie było mnie w szkole. Nie musiałam odrabiać lekcji. Z nikim się prawie nie widziałam...
***
Na kanapie rozłożyła się Wiki. Leniwie przeskakiwała po kanałach, nie znajdując nic ciekawego. Podeszłam do niej powoli i ostrożnie (żeby nie spaść) usiadłam na oparciu.
- Wiki... Może ktoś mnie odwiedzić?
- Kto?
- No... Na przykład Gabka albo Dominik z Marcelem... Czy ktoś...
- Od kiedy ty lubisz Gabrysię? - moja siostra ze zdziwieniem poprawiła się na kanapie. - No i co to za Marcel i Dominik?
- To ci Sosnowscy - mruknęłam, przemilczając sprawę Gabi. W sumie nie pamiętam, żebym jej nie lubiła...
- Kiedy?
- Nie wiem...
- Tak czy siak, siostra, uważam, tak jak lekarze, że lepiej dla ciebie, żebyś jeszcze nie spotykała się z rówieśnikami ani nic...
Zatkało mnie. Moja Wiki-buntowniczka nagle tak starannie wypełnia polecenia lekarzy... Co się porobiło z moją siostrą?! I na dodatek, zamiast wybierać się na jakąś dyskotekę to leży na kanapie z pilotem w dłoni. Nie rozumiem. Kiedy się tak zmieniła?
***
Leżałam już w łóżku w mojej koszuli nocnej (w słodziakowe, różowe misie), kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie podnosiłam się. Wiedziałam, że babunia albo Wiki otworzą. Z korytarza dobiegły mnie ciężkie kroki. Babunia. Szła powoli, widocznie wyrwana ze snu. Skrzypienie schodów... Potem coraz cichsze kroki dobiegające z dołu. Zgrzyt przekręcanego zamka. Cisza. Trzask drzwi. Znów ciche kroki z parteru. Skrzyp schodów. Szuranie kapci po dywanie na piętrze. Trzask drzwi. Babunia musiała się położyć. Ale kto dzwonił?
Usłyszałam nagle pukanie w szybę. Powoli wstałam z łóżka i podeszłam do okna. Ktoś stał na parapecie. Otworzyłam.
- Witaj, kochanie - rzekł chłopak, którego twarzy w ciemnościach pokoju nie mogłam dojrzeć. - Postanowiłem cię odwiedzić. Podszedł bliżej. Był ode mnie o głowę wyższy. Objął mnie w talii i przyciągnął do siebie. Nie miałam pojęcia kto to ani co tu robi. Sama nie wiedziałam co się dzieje, kiedy zaczął delikatnie muskać moje usta swoimi aksamitnymi wargami.
- Aniele, będę lecieć - szepnął nagle, po czym pocałował mnie długo i czule.
Już po chwili stałam w pokoju sama, wciąż nie wiedząc co się właściwie tu zdarzyło.

__________________________________
Po dłuższym zastoju, dłuższy rozdział :3

Mam nadzieję, że się podoba, bo strasznie się nad nim namęczyłam :D

Dziękuję za wszelkie komentarze, wejścia itp :3

Gorące całuski ;***

Wasza Cupcake.

10 komentarzy:

  1. Nice ;)
    W kwestiach technicznych widzę, że poprawiłaś estetykę strony głównej. Dobrze, bardzo dobrze. Jeszcze tylko ten post i będzie ok :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witać . ;)))
    Bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo mi się podobał twój rozdział <333
    Jest świetny z rozdziału na rozdział jestem coraz bardziej zaciekawiona . ♥
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie na nn -> www.ginny-and-draco-magic-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Omnomnomnom *.*
    Kocham, kocham, kocham <3
    Świetny rozdział, nie mogę się już doczekać kolejnych ;3
    Zapraszam do siebie http://secrets-twins-potter.blogspot.com ;D
    Pozdrawiam Hermionija <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ohh super!
    Kim jest ten tajemniczy przystojniak, o niebieskich oczach? *.*
    Kiedy Melka zapanuje nad swoim talentem, no i przede wszystkim: KTO JEJ W TYM POMOŻE?
    Dialogi z Wiką- omnomnomnomnom. ^o^
    No i tajemniczy gość, najpierw ten przy drzwiach, a później ten co całował naszą kochaną Melkę, kim oni są, a może to jedna ta samoa postać...?
    Pisz, szybciutko, bo jestem niesamowicie ciekawa!
    -Wiktoria

    P.S.:
    Zapraszam do mnie na NN, długo nie pisałam, ale myślę, że warto zajrzeć. :)
    http://luna-and-george-love-story.blogspot.com/
    -Wiktoria (part 2)

    OdpowiedzUsuń
  5. Haha! Po 1 :D
    - Wiki... Niedługo święta i wiesz...
    - Nie.
    - Ale przecie...
    - Nie.
    - Mogę dokoń...
    - Nie.
    - NORMALNIE JAKBYM SŁYSZAŁA MOJĄ MAMĘ!!!! xD nieźle się uśmiałam ;P
    I kurcze no! - CO TO ZA CHŁOPAK?! (przystojny chociaż?) I że od razu, z grubej rury " kochanie "?
    ;)) Nieźle się zapowiada... On może z innego wymiaru? 0_o
    Nie wiem nie wiem nie wiem - czyli wielka nieświadomość :D
    Czekam ze zniecierpliwieniem na kolejną notkę i jeszcze raz przepraszam, że tak późno komentarz, ale już wiesz, że powodem jest pędzący, nieunikniony, szybki, czasem szczęśliwy uciekający CZAS, którego próbuję dogonić, złapać i zatrzymać! :D

    Pozdrawiam moocno :**
    AAlexa

    OdpowiedzUsuń